17/10/2019 JEDZENIOWI PRZEMYTNICY
Tłumaczenie, zaklinanie, prośby a nawet groźne miny – czegoż się nie zrobić, żeby ukochana latorośl zjadał odrobinę surówki, w końcu zapoznała ze smakiem zielonej pietruszki w zupie, czy spróbowała śliwki, której wprawdzie nigdy nie jadała, ale już na pierwszy rzut oka wie, że jej nie lubi Czasami nie pozostaje więc nic innego, jak tylko zostać jedzeniowym przemytnikiem! Któż to taki? – zapytacie. Otóż to może być każdy z nas, każdy zdesperowany rodzic, który po prostu dorzuci koperku do białego serka, a potem sprytnie przykryje go pomidorkiem. Albo do mleka doda trochę miodu – tak dla zdrowia! Troszkę tu, troszkę tam, przemyci niechciane warzywa, owoce i inne ważne dla zdrowia składniki, które
nie znajdują uznania u dzieci. Generalna zasada jest taka, że rodzicielski przemytnik na hasło „ co ten serek taki dziwny?” albo „ fuj - dzisiaj mi to nie smakuje”, zawsze, ale to zawsze zachowa niewzruszoną twarz pokerzysty Może jedynie dorzucić „ serek jak serek, taki jak lubisz – jedz, jedz, bo spóźnimy się na urodzinki do Matyldy”